Nie oparłam się pokusie uszycia kolejnego pomocnika do pracowni. Kosz o czterech bokach, każdy w innej tonacji kolorystycznej. Tak go sobie wymyśliłam i tak uszyłam.
Stworzony z resztek, przeznaczony na resztki. Te, które odkładam w czasie komponowania bieżącej pracy, do późniejszej segregacji. Tylko podszewkę wycięłam z kuponu tkaniny.
Kosz jest w przybliżeniu sześcianem o boku 22 cm, czyli całkiem spory. Mocno usztywniony.
Uchwyty także pozszywałam z kawałków. Doskonale widać to na zdjęciach. Poza pełnieniem funkcji użytkowej są ozdobą, jak mi się wydaje.
Spotkanie na dnie. Wszystkich kolorów oczywiście 🙂
Skończyłam obszywanie mojej pracowni. Tak ostatecznie prezentuje się komplet patchworkowych pomocników: organizer (głownie na narzędzia), dwa koszyki/sakwy wiszące na bambusowym drążku i spory kosz na tkaniny, których już nie potrzebuję w trakcie tworzenia bieżącej pracy.
Na koniec jeszcze etapy powstawania pracy. To chyba najdłużej wytwarzany koszyk na świecie. Wybór i układanie kawałków tkanin jest bardzo czasochłonne, zajęcie podobne do układania puzzli. Myślę, że warto było się potrudzić by ze stosu ścinków stworzyć kilku niepowtarzalnych pomocników.
Jestem pełna podziwu 🙂 Mistrzowskie wykonanie tego koszyka, jak i pozostałych rzeczy z tej serii, jakże pracochłonne i pomysłowe. Bardzo mi się podobają 🙂
Wyszło na to, że nareszcie zrobiłam sobie dobrze! Już od jakiegoś czasu miałam ochotę na jakichś patchworkowych pomocników. No i są 🙂
Scrappy goodness! “Bestill my heart.”
Thank you!
Gosiu wyczarowałaś prawdziwe cacuszka. Kolorystyka do wyboru do koloru. Na każdy dzień inna strona
Dzięki Kasiu!
Dno koszyka “the best” 🙂 szkoda, ze go nie widac, Jak tez podszewki 🙂
Bardzo mi sie podobaja nowe mebelki, wczoraj juz patrzalam u mnie, jak by uszyc (w sensie gdzie powiesic) taki organizer, albo koszyczki,…. brak przestrzeni do wieszania…
Pozdrawiam
Bo najważniejsze jest ukryte dla oczu… 😉
Widać, widać!
Kochana moja, rozkręcasz się, widzę , organizacyjnie:) bardzo. Teraz, przy takich pomocnikach, to dopiero będzie się działo. Może to już nudnie zabrzmi, ale zauroczyłam się po prostu, i podziwiam, podziwiam, podziwiam bez końca. Kapitalne towarzystwo się zawiązało, przecudnej urody i do tego niezmiernie pożyteczne. Oj, cieszą oko, cieszą.
Ps. Do koszyka doszyłabym pokrywkę, żeby stawiać go na “głowie” i cieszyć się denkiem:)
Elu, właśnie zakończyłam tę organizację, starczy póki co. Ten kosz to lekka fanaberia, ale bardzo chciało mi się go mieć, więc mam.
A jak zechcę popatrzeć na dno, zawsze mogę pociągnąć za uszy 😉 Jest na bogato, ot i co.
Zapomniałam napisać, że do koszyka możesz wkładać jeden guziczek, żeby można było podziwiać bogate wnętrze:).
Póki co stoi pusty, oglądam sobie czasem…
Zapomniałam napisać (podobno nie boli:)) , że podziwiam również Twoje radosne sukulenty, Gosiu, w równie radosnych doniczkach. Bomba.
Rośliny wszelakie mają się tu doskonale, co mnie ogromnie cieszy. Koniecznie muszę przywieźć sobie jeszcze patyczaka, przepadam za nim.
Fantastyczny zestaw 🙂 Doceniam, że dzielisz się warsztatem, lubię podglądać u Ciebie technikalia 🙂
No i imponująca kolekcja skrawków 😉
Czasem zmobilizuję się by opisać/pokazać co i jak. Wiesz sama, ile to zajmuje i jak trudno się zabrać za takie posty.
A co do skrawków… Dostałam od Ewy z Kiltowa cały karton!!! Sporo od Jo Ho, no i swoich trochę. Właśnie dziś pomyślałam, że chyba życia mi nie starczy, żeby się uporać z tym wszystkim co mam… Samych krajek zebrałam spore pudło…
Cześć,
Podziwiam Cię za dbałość o szczegóły. Niesamowicie to wygląda! I kolory cudowne i materiały i kształt. Ekstra! Czym usztywniałaś?
Pozdrawiam,
Kasia
Lubię jak rzeczy są dopracowane, fakt. Chyba nie umiem inaczej szyć.
Co do sztywników, to jest ich kilka warstw, najwięcej na dnie bo trzy, w tym usztywnienie podszewki. Poliestrowe z klejem z różnych zakupów. Termowłóknina Ronar i sprasowane poliestrowe, nie wiem jaka nazwa.
No taki wspaniały zestaw pomocników to zachęciłby do szycia najbardziej oporne dusze 🙂
Swoją drogą ciekawe, czy rzeczywiście 😀