W moim szyciowym pokoiku pojawił się najprawdziwszy quilt i mięciutka patchworkowa poduszka na krzesło. Dzieło Ewy, która zanim ja zrobiłam zdjęcia jej pracy, zaaranżowała sobie własną pracownię! Tutaj można pooglądać 🙂
Ewie tak spodobała się moja mini pracownia, że urządziła sobie własną. A będąc u nas uznała, że należy upiększyć mój pokoik i tak też zrobiła. Tym sposobem mam w domu na ścianie pierwszy quilt wykonany nie przeze mnie 🙂
Dziękuję bardzo Małgosiu, że mi pozwoliłaś tak się rozpanoszyć w twojej minipracowni 🙂 I jestem naprawdę pełna podziwu z jak maleńkich kawałeczków tkanin Ty szyjesz – mi ledwo starczyły one na taki malusieńki quilt, a Ty szyjesz z nich prawdziwe duże patchworki !
Pewnie, że pozwoliłam. To czysta radość obserwować kogoś przy takich zajęciach! Mogę tylko sobie wyobrazić jak sama wyglądam w ferworze tworzenia 🙂 A radość się udziela, podobnie jak… “nieradość”, wolę to pierwsze 🙂
Pomysłowe jesteście dziewczyny. Taki miniaturowy świat a ile radości!!!
Człowiek odnajduje w sobie znów dziecko:)
Myślę że w każdym z nas drzemie dziecko, wystarczy dać sobie trochę luzu i czasu 🙂
Przecudnie 🙂 Chętnie bym się zamieniła na chwilę w Calineczkę i popracowała w tym pokoiku 😉
Jolinko! Ależ chętnie bym to zrobiła – zamieniła Cię w Calineczkę. Ciekawa jestem Twojego szycia 😉