Kupiłam dwie tkaniny z tej samej kolekcji, na uszycie torebki. I nijak mi nie pasowały do siebie. Normalnie, kiedy mam chęć uszyć coś ze świeżo zakupionych tkanin, tnę, zszywam i jest. A tu uwierało i uwierało. Odkładałam.
Spróbuję wytłumaczyć o co chodzi. Otóż chciałam wykorzystać Elkę (tkanina z piegowatą buźką), a wachlarze dać na tło. Ale Elka prowokuje by pójść w fiolety, a tło według mnie skłania do łączenia z turkusami. Według mnie.
Dałam więc spokój z wachlarzami, wzięłam się za fiolety. Na początek wycięłam po jednej buźce, ot, żeby kolejne szmaty nie leżały odłogiem. Dołożyłam co mi pasowało. I uszyłam torebkę. Właśnie skończyłam, jak obfotografuję, pokażę.
Przy okazji pokażę też, jak wygląda wnętrze torebki, tak trochę i od nietypowej strony. Od środka.
Podszewka jest wzmocniona cieniutką kamelówką. Krawędzie wewnętrznych kieszeni wzmacniam dodatkowo paskami odpowiedniego sztywnika.
Poniżej widać zamek zapinający całą torebkę…
…oraz zamek zapinający wewnętrzną kieszeń.
Spięty wierzch z podszewką. Jeszcze trochę i koniec. Trochę umiem szyć, ale torebka nie jest dla mnie łatwą sprawą.
I na koniec… Okazuje się, że do sklepu, w którym kupiłam te tkaniny, doszły nowe (z kolekcji). Jak dokupię, będzie mi pasowało. Warto było posłuchać intuicji 🙂
W końcu bebechy pokazane 🙂 Nie wiem co to jest “kamelówka” – mam się wstydzić?
Czuję się zachęcona do uszycia torby – bardzo ładne wnętrze <3
Małgosia zapomniałaś nam wierzch pokazać 🙂
Ewa, pokażę torbę jak obfotografuję 🙂
Kamelówka to taka tkanina usztywniająca z klejem. Jest miękka i ładnie się układa. Wzmacniam nią podszewkę, żeby torba trzymała fason, a podszewka nie była no taka… szmaciana. Są różne kamelówki i mam ich kilka rodzajów. Wklejam też kamelówkę do listwy zapięcia poduszki, nie wyrywa się wówczas guzik i dziurkę ładniej można wyszyć.
Wstydzić – absolutnie nie!!!! Ile ja nie wiem i nie umiem!, toż bym z domu nie wylazła… 🙂
Przeczytałam: WSTYDŹ SIĘ!!!… Chyba już stara jestem 😀 Idę poszukać “kamelówki” – wrócę!!! Jak obfocisz 😀
😀
Nie stara, tylko szybka! A w pośpiechu różne rzeczy się dzieją 🙂
Małgosiu, ja nie mam tej tkaniny w wachlarze. Pamiętam, że Wanda pokazywała niedawno torbę, gdzie użyła buziek i wachlarzy i bardzo mi się ta torba podobała. Z Tulą Pink to jest jak jazda bez trzymanki – jak sieuprzesz to i pomarańczowy dorzucisz, i też będzie dobrze 🙂
U mnie zwykle koloru nie brakuje i dorzucam różne, ale tu jakoś mi za słodko było i coś nie grało… Mówię o moim szyciu.
Torba Wandy też mi się podoba 🙂
Fajnie, że dzielisz się z nami warsztatem. Każdy ma swoje sposoby, co nie oznacza, że nie można ich ulepszyć 🙂 Ja wciąż eksperymentuje z konstrukcją torebek i jest ok, ale nadal nie czuję się usatysfakcjonowana w 100%. Widzę, że u Ciebie Gosiu warsztat już chyba dopracowany 🙂
Jakiś czas temu też zaczęłam znajomość z kamelą z klejem. Ale moja jednak sztywna jest, więc tak właśnie myślałam, że są różne gramatury (właśnie skończyłam kosmetyczko-torebkę dla mojej Natki na kameli).
A w kwestii technicznej, czy ta kamela nie odwarstwia Ci się podczas intensywnego szycia? Bo w mojej to wygląda podobnie, jak bąbelki powietrza dostaną się pod naklejoną folię. Podejrzewam, że to z powodu dekatzacji tkaniny jedynie żelazkiem z parą. Pewnie zostały jakieś chemikalia i klej nie wiąże. Ale to tylko przypuszczenie do kolejnych testów 😉
No o tym, że wypatruję wierzchu z “Elką” to nawet nie wspominam 🙂
Kupuję od lat w tym samym sklepie stacjonarnym różne kamelówki. Lubię je, bo sprawdzają się w różnych pracach. Ale jak piszesz, same musimy dojść co nam pasuje. Te moje to jakby bandaż na kleju… Jedna jest rozciągliwa i służy do zadań specjalnych. Trudno to opisać.
Nie rozwarstwiają się w czasie szycia i za to je lubię i używam. Doskonałe do usztywnienia odszyć w bluzkach, czy żakietach. Używany czasem przeze mnie usztywniacz na kleju potrafi się nieco odklejać i to mnie irytuje. Chyba gonię króliczka…
Z takich praktycznych rozwiązań – jak chcę zaprasować na amen, pomagam sobie wilgotną ściereczką. Zwykle działa 🙂
No i zobacz, ile rozterek przysporzyła Ci, Gosiu, Elka:).
Elki tak mają 🙂 A jedna taka to mi dopiero rozterek przysparza! Środek wakacji, a ona nic… Dobrze, że na blogu bywa 🙂
A to ta torebka nie jest czasem dwustronna?? Bo to “wnętrze” mogłoby spokojnie uchodzić ze “zewnętrze” – tak elegancko jest odszyte… :))))
Małgosiu – nie mam pojęcia co to ta “kamelówka” i zdecydowanie podsyciłaś moje zainteresowanie tematem. Jestem żądna większej ilości informacji 🙂
Torebka ma jedną stronę, a odszyć trzeba – jeszcze jakiś krasnoludek zajrzy, pomaca i co? i wstyd 😉
Kasiu, jak się ogarnę, napiszę o kamelówkach ilustrując zdjęciami. Tak chyba będzie najlepiej 🙂
No ja też myślę, że wnętrze Twojej torebki za wierzch mogłoby służyć 🙂
O kamelówce nie mam bladego pojęcia.
Ale czekam z niecierpliwością na cały uszytek i więcej zdjęć…
Jeszcze trochę i pokażę całość 🙂
gdyby w Elce nie było tych pomarańczowobrązowych liści, wachlarze by mi pasowały, a tak nie pasują
kamelówka…
ile to człowiek rzeczy nie wie i się nie dowie…
I to jest słowo do zgody!
Myślę tak samo co do tych liści i w ogóle 🙂
Ufff, naprawdę myślałam, że się czepiam 😀
gdy zmrużę oczy i wyeliminuję pomarańcze, bardzo podoba mi się Elka w na różowo
gdzież tam! nie czepiasz się! trzeba sobie ufać, gdy ma się taki dryg do kolorów jak Ty, Małgosiu! :*
Przecież Ci mówiłam jak to u mnie jest…
nie przyjmuję do wiadomości, bo szybko zapominam 😉
Może dobrze 🙂
A! Czyli nie tylko ja pomarańczowy widzę PO PIERWSZE 😉 Ja moją Elisabeth pociachałam bez zbytnich sentymentów. Nawet w połowie twarzyczki leciałam. Zobaczymy co z tego wyniknie.
kanibalka 😉
Dobrze będzie, jak zwykle! Ja mam do ciachania sporo, ale na razie odpuszczam.
Dla mnie to raczej koralowy, ale mniejsza o takie szczególiki 🙂
Ja tu jeszcze na słówko wpadłam po lekturze komentarzy. Zdaje się Gosiu, że Ty jesteś mocno doświadczona szyciem. Może i patchwork u Ciebie na stole od dwóch lat “dopiero”, ale już kiedyś wspominałaś, że z innym szyciem od lat Ci po drodze. Z Twoich skromnych postów i napomknięć tu i ówdzie wynika, że dysponujesz nie lada warsztatem i wiedzą na temat szycia, materiałów, narzędzi i innych “wspomagaczy”. I to wszystko umiesz wykorzystywać w swoich pracach. Tak mi się przynajmniej wydaje. Wiem, że know-how buduje się latami i to towar bardzo cenny, który należy chronić 🙂 Mam jednak nadzieję, że będzie możliwość, abyś podzieliła się ze swoimi czytelnikami, fanami i wielbicielami Twoich prac kilkoma (bo przecież nie wszystkimi) praktycznymi tajnikami 🙂 Np. wspomniany powyżej post o kamelach 🙂 Z taką popularnością bloga i uszytków myślę, że stałabyś się naszą nieocenioną bazą wiedzy. Może jakieś wyzwania, wspólne szycie na bazie Twoich tutków? Itd, itp. To takie tam moje przemyślenia. Oczywiście wiem, że to kosztuje mnóstwo czasu (i nie tylko), ale może jeśli miałabyś ochotę…
Basiu, ja mam taką dziwną naturę, że zawsze mi się wydaje, że jak ja coś wiem, to wszyscy wiedzą. Okazuje się, że niekoniecznie tak jest. No i mam problem nie z dzieleniem się wiedzą, ale pokazaniem, że cokolwiek umiem. To się trochę zmienia, a zasługą jest prowadzenie bloga, choć nie tylko.
Patchwork jest dla mnie pewną nowością, ale szycie nie jest mi obce od lat, to prawda na fakcie 😀
Jednakże te “stare” umiejętności dopiero teraz zaczęłam łączyć z patchworkiem, jak sądzę, z dobrym skutkiem. Szyję bardzo intuicyjnie, po swojemu. Jestem samoukiem i nie raz wyważałam otwarte drzwi, ale tak mam i już.
Dziś, po tych nieoczekiwanych komentarzach przyszło mi na myśl, że napiszę kilka postów, zaczynając je od słowa JAK, zobaczymy, najpierw muszę wszystko przemyśleć.
super!
wiem, wcięłam się 😀
🙂
Jo wcinaj się, wcinaj, więcej głosów to większa zachęta dla Gosi 😉
Gosiu – z tymi otwartymi drzwiami to nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem 🙂
W takim razie czekam na kolejne posty 😀
Nigdy nie używałam kamelówki do torebek tylko ociepliny z klejem. Były sztywniejsze i trzymały fason. Ten pomarańcz może i nie pasuje do tych turkusów i różu ale pomyślałaś kiedyś żeby połączyć zieleń z niebieskim , bo ja nie , a dzisiaj wszędzie widzę takie patchworki w tych kolorach. Sama taki szyję. Widziałam że Ewa ma nowe kolory tych materiałów ale ja już swoją torebkę uszyłam. Świetnie odszywasz torebki.
Kamelówki użyłam tylko do usztywnienia podszewki, tak jak pisałam. Zewnętrzną część torby tym razem usztywniłam inaczej. Kamelówka byłaby oczywiście za słaba, to nie ma być siatka na zakupy.
Żeby być dobrze zrozumianą – mnie pokazane powyżej zestawienie tkanin niespecjalnie pasuje. Zobaczyłam to dopiero jak tkaniny do mnie dotarły i niekoniecznie chodzi tylko o jeden, niepasujący kolor.
Dziwiło mnie to samą, ale przecież każdemu pasuje co innego, więc dałam spokój. A uszyta przez Ciebie torba jest bardzo ładna 🙂