Ćwiczę pikowanie z wolnej ręki. A że poligon ćwiczebny spory, więc mam nadzieję, że nauka nie pójdzie w las 🙂
Przy okazji przypomniało mi się, że trochę umiem rysować, tym razem robię to przy pomocy igły. W zasadzie, jak zapomnę o napędzaniu maszyny i skupiam się na rysunku, jakoś idzie. Dalekie to od doskonałości, ale przyznam, że bawię się dobrze, poza chwilami, kiedy źle się czuję i muszę rzucać wszystko w kąt.
Ta praca przenosi mnie w bajkowy świat niczym nieskrępowanej wyobraźni i bardzo dobrze 🙂
Jako, że wczoraj miałam okazję “zmacać” to arcydzieło to tylko powiem , że tu wygląda świetnie ale…. w rzeczywistości wygląda milion razy lepiej!
Muszę uczyć się cały czas fotografowania, staram się bardzo, żeby zdjęcia były jak najlepsze 🙂
Ja też tak uważam 🙂 Nawet kotek się cieszy na tę uśmiechniętą piękną rybkę 😉 Słoneczko fantastyczne !! I te cudowne okulary 🙂 Jak narzutka będzie skończona to chyba będę musiała ją pożyczyć na parę dni, żeby wszystko dokładnie pooglądać i podziwiać 😉 Albo przyjadę do Ciebie Małgosiu na ten czas 😉
Nie mogę się już doczekać efektu końcowego, żeby dotknąć i oczy ucieszyć 😉
Kotek zerka na rybkę “nieinwazyjnie”, okulary są – no właśnie dlaczego takie???
Wypożyczę jak będzie mus, ale wolę, żebyś przyjechała 🙂 Jeszcze trochę i będzie koniec.
Ekstra!!!
Gosiu, ciągle mnie zadziwiasz swoją pomysłowością 🙂
Pikowanie to dla mnie kosmos…
Tym bardziej czekam na kolejne igiełķowe rysunki 🙂
To dobrze, że zaskakuję, znaczy nudno nie jest 🙂
Z tym pikowaniem to dziwna sprawa. Wydaje się takie trudne, ale jak już zasiądziesz i próbujesz, to jakoś idzie. Pewnie, że z czasem coraz lepiej 🙂
wygląda, że się dobrze i z sukcesem bawisz :))
zdrowiej!
Takie pikowanie w różności jest fajne. To Twoje ostatnie zamęczyłoby mnie na amen, myślę o narzucie dla mamy. Swoją drogą ciekawa jestem reakcji?
Zdrowieję i znów… To “tylko” głowa… Pogoda wredna.
Ale rybka ma fajne łuski i babelki puszcza fajne 🙂 A słoneczko wesołe , niech nam przyświeca w dobre dni.
Te wszystkie szlaczki typu łuki, kółeczka to niezłe wprawki…
A słoneczka to chyba we wszystkie dni sobie życzmy 🙂
I o to chodzi, by, w często trudnej do zrozumienia codzienności, znaleźć swój niczym nieskrępowany świat:).
Szczerze podziwiam Twoje umiejętności, Gosiu. Jak pomyślę, ile musisz nakręcić, naprzekładać pracę, by wyczarować bąbelki, łuski… , to łapię się za głowę, że tak w ogóle można (i do tego tak precyzyjnie). Bardzo podobają mi się uśmiechy (nieśmiały rybki i szelmowski:) słoneczka. To dobrze wróży!
Trochę spersonifikowałam rybkę i słonko, niech wszystko się śmieje!
Do precyzji jeszcze mi sporo brakuje, ale trening czyni mistrza :), więc ćwiczę. Już niedługo koniec, mam nadzieję.
Już zaczęłaś pikować? Bardzo dowcipne to słoneczko.
Prawie kończę pikowanie 😉
Czuję, że praca ta będzie nie tylko kompozycją pięknych tkanin ale także galerią wspaniałych, igłą malowanych rysunków.
🙂 Mam nadzieję, że nie przesadzę!
Oba obrazki świetne, acz przyznam, ze słońce powala na kolana 😀
Słońce chyba jest takie miłe przez te okulary, a okulary są środkami z… okularów 🙂 Ot, przebłysk – a może tak zrobić?