…i garść informacji o tym, jak wykonuję zapięcie na guziczki.
Przyznam, że nie lubię kiedy gromadzi mi się za dużo małych kawałków tkanin i zwykle zagospodarowuję je na bieżąco. Mam takie dziwne poczucie marnowania…
Ta poducha została skomponowana dookoła szczęśliwej gromadki kotów. W czasie porządkowania tkanin natknęłam się na dwa zapomniane kawałki materiału z ich wizerunkami. Stwierdzam, że skoro o nich zapomniałam, to mam już zbyt obszerne zasoby.
Wprawdzie nie zrobiłam zdjęć, ale napiszę o zapięciu poduszki. Otóż zwykle wykonuję zapięcie na guziczki. Łatwiej przyszyć oderwany guzik, niż wymienić zamek. Oczywiście można jeszcze zastosować rozwiązanie na zakładkę, ale jakoś nie przepadam. Lubię też troczki, te z kolei u mnie nieustannie rozwiązują się.
Listwę zapięcia i podłożenie, do którego potem przyszywam guziczki, zawsze wzmacniam kamelówką. Polega to na wklejeniu paska szerokości 3,5 cm do środka zapięcia/podłożenia. Pasek ten jest krótszy niż szerokość poduszki o jakieś 4-5 cm po to, żeby nie dokładać za dużo tkanin do samego brzegu poduchy, by wzmocnienie objęło jedynie miejsce przyszycia guziczka oraz wyszycia dziurki.
Po co to robię? Guziczki nie wyrywają się z poduchy i nie przerywa się ciąg dalszy dziurki, a dziurki zawsze wyszywam prostopadle do brzegu, ponieważ wówczas lepiej trzymają guzik i ładniej według mnie wyglądają. Z dziurek, wyszytych równolegle do brzegu zapięcia, guzik z czasem “wymyka się”, a dziurka brzydko się rozchodzi.
Jak widać na zdjęciu mam trzy rodzaje kamelówki: najsztywniejsza i najgrubsza, cieniutka i elastyczna oraz użyta do wzmocnienia zapięcia, najbielsza i średnia, jeśli chodzi o grubość.
Oczywiście wybór jest znacznie szerszy.
Wymiary poduszki: 58 cm x 44 cm.
Ps. Zapomniałam napisać, że szyłam te poduchę, by poprawić sobie humor i oderwać od kiepskich myśli. Szycie takiego kolorowego czegoś zawsze rozwesela 🙂
Pewnie, że wesoła, energetyczna podusia poprawia nastrój i zapewnia kolorowe sny w czasie drzemki. Przeogromnie lubię, ba, nawet kocham podusie, które wymyślasz, komponujesz i wypracowujesz, bo:):
mają konkretne wymiary, chociaż są nadal jaśkami; zapewniają dobre sny (bo zaszywasz w nich, Gosiu, serdeczności); opowiadają przeróżne historie (w zależności od wyobraźni użytkownika); powalają lamóweczkami; są tak fantastycznie dopracowane, że nie robią fochów po praniu, no i te guziczki:), co się nie odpinają, nie odrywają, a jak już nawet, to można przyszyć a nie wymieniać cały zamek:) (kocham Twoje, Gosiu. praktyczne, bardzo ułatwiające życie rozwiązania).
Czytając instrukcję wykonania utwierdzam się w przekonaniu, że możesz dopisać do posiadanych zdolności umiejętności pedagogiczne (to już jak najbardziej serio).
A może wrzucisz kociaki na konkurs, przecież są takie latowe:)
Elu, ważne dla mnie, że uszytki funkcjonują nadal po praniu! Czyli są użytkowane, a o to przecież chodzi.
A co do konkursu, moich poduszek jest tam już dość… Jakoś już nie chce mi się.
Poducha jest śliczna !!! Bardzo podoba mi się zestaw kolorów, cudne kropeczki, serduszka, nutki i fajerwerki ……………no i oczywiście kociaki w roli głównej 🙂 Super to wszystko zestawione, perfekcyjnie uszyte !!! I te guziczki 😉 Bardzo mi się podoba, na lato i nie tylko 🙂
P.S. Gdybym była w jury konkursu to wszystkie miejsca były by Twoje 🙂
Poduszka to patchwork w najczystszej postaci – pozszywane z tego co było już pocięte (no może nie do końca, ale głównie z tego).
Już kiedyś pisałam o Twoim i Eli ocenianiu moich prac – sercem patrzycie, sercem 🙂
Gosiu, już samo oglądanie tej ślicznej, kolorowej poduchy rozwesela, a co dopiero przekładanie i dotykanie energetycznych skrawków przez kilka godzin szycia 🙂
Jestem pełna podziwu dla Twoich zdolności zagospodarowywania tych kawałeczków.
Też proponuję zgłoszenie jej do konkursu.
Skupienie się na komponowaniu i szyciu pomaga oderwać się od rzeczywistości i jest niezłą odskocznią od niej 🙂 Z pewnością znasz to uczucie 🙂
Oj, tak… doskonale znam to uczucie.
Ja muszę każdego wieczoru (i w dzień, gdy się uda) chociaż chwileczkę “podziubać”, aby się wyciszyć i różne rzeczy przemyśleć.
Już wszyscy w domu wiedzą, że potrzebne mi to dla higieny psychicznej 😉
Kochana Małgosiu,
jestem pełna podziwu dla Twoich talentów i
niech kiepskie myśli odejdą na zawsze skąd przyszły.
Poduszeczka jest cudna, wesoła, pełna serca i kociego ciepełka. Zaprasza do dobrych, kolorowych snów.
Nie śledzę na bieżąco wszystkich uszytków, lecz z największą przyjemnością obejrzałam dzisiaj Twoje najnowsze prace.
Życze Ci kolejnych wspaniałych pomysłów i wykonań
🙂 Basia
Basieńko, dziękuję, że przyfrunęłaś na chwilkę 🙂
Dziękuję za wszystkie życzenia i pozdrawiam serdecznie.
Zastanawiam się, kiedy skrzyżują się nasze szlaki?
Małgosiu – mam nadzieję, ze te szalone (kolorystycznie) koty poprawiły Ci nastrój. Z uwagą przeczytałam o montowaniu zapięcia, ale chyba kiedyś muszę poprosić Cię o instruktaż na żywo, bo coś niekumata jestem. Pozdrawiam
Koty zwykle poprawiają mi nastrój, tak więc stało się i tym razem, dziękuję 🙂
Wygląda na to, że kiepski instruktaż, a nie Ty niekumata… Zdjęć zabrakło, zapomniałam robić. Postaram się pokazać przy szyciu następnej poduchy, co nie oznacza, że nie chcę na żywo. Zapraszam Elu, przecież wiesz 🙂
Również pozdrawiam!
I znowu pięknie, tęczowo. Mam nadzieję Małgosiu, że dobry humor powrócił a kiepskie myśli poszły precz.
Tęczowo, fakt. Bardzo, bardzo kolorowo, więc nie mógł humor nie powrócić!
Wgapiam się… Sposób połączenia jednolitych szmat…. Małgosia – Łobuz jesteś! Za każdym razem mówię sobie: “no dobra, już wiem jak Małgosia szyje, z dbałością o to, by kolory “grały”, ciacha szmaty nieprzewidywalnie… wszystko wiem. Już mnie NIC nie zaskoczy.” I co? Masz babo placek…. Ta poduszka mieni się w oczach…., nowość w odczuciach dla mnie… Nic nie wiem i kocham tę Twoją nieprzewidywalność 🙂
Ewa, wiesz wszystko na pewno! Odrzuć pikowanie w podwójną kratkę, a wszystko stanie się oczywiste.
Top poduchy zszyty jest z różnej wielkości prostokątów. Niektóre z tych prostokątów powstały po zszyciu malutkich kawałeczków w podobnej gamie kolorystycznej: 3 żółtopomarańczowe, 1 brązowy, 1 zielony, 2 fioletowe, 1 różowy, 1 niebieski. Poprzekładane to wszystko tkaninami na czarnym tle i obramowane z dodaniem koloru na rogach.
Pikowanie kolorowymi nićmi bardzo zmieniło tę pracę. Powstało coś dość nieoczywistego i dobrze 🙂
Małgosiu, jak zwykle perfekcyjnie.
Guziczki super, miałam okazję podziwiać i nie ma to jak zobaczyć na żywo. Wcale się nie chwalę, stwierdzam fakty.
Podziwiam lamówkę. Najbardziej podziwiam lamówkę.
Uszycie tej poduchy to była czysta przyjemność. Tak się zapamiętałam, że nie mogłam oderwać. Nie ma to jak… korba 😉
A lamówka – tak samo wariacka jak reszta. Ale wariat do wariata pasuje, czyż nie? 😀