Podczas przeglądania zdjęć w poszukiwaniu czegośtam trafiłam na te. Pomyślałam, że ładne i pokażę.
Chyba każda “paczłorkująca” ma manię wykorzystania szmatek do ostatniej niteczki. Ze skrawków skrawków też da się coś uszyć i to jest właśnie jeden z niezliczonych przykładów. Lamówka zajęłaby za dużo miejsca, to obszyłam i też dobrze 🙂
Tu jeszcze przed naszyciem napisu na pocieszenie 😉
Bardziej by mi było szkoda tych “skraweczków” niż stołu na kółka po kawie czy herbacie 😉 Takie ładne i kolorowe 🙂
Teraz to pojechałaś po bandzie 😀
Urocze i bardzo praktyczne drobiazgi. Pięknie się na nich prezentuje jednolita porcelanka:), najlepiej biała. Bardzo mi się podoba!!! Lubię takie ładniutkie , praktyczne drobiazgi.
Nie brakuje mi lamówek, bo oczywiście, Gosiu, zastosowałaś do obszycia różne kolory nici:)
Porcelanka prezentuje się ok, ale i klucze niezgorzej. To jest w praktyce “podklucznik” ;))))
Uszyć coś fajnego z dużej płachty materiału jest sztuką, ale wyczarować coś z maleńkich skraweczków to wielka sztuka, Tobie Małgosiu wychodzi to fantastycznie, a tak wykonana “lamówka” wygląda rewelacyjnie.
Oj tam, oj tam… Takie małe nic po prostu 🙂
piekne są , takie kolroowe i radosne!
… i bardzo praktyczne!
Ach, Gosiu – Ty nawet ze skraweczków potrafisz wyczarować cudo 🙂
Tak pięknie je “posklejałaś”…
Posklejałam i naszyłam na filc 🙂
skraweczkowy patchwork – love!
Lubię takie dooperelki…
Rzeczywiście podzielam tę manię wykorzystywania każdego skrawka. Ja wykrawam z nich heksagony, może kiedyś z nich coś uszyję jak rozprawię się z większymi kawałkami. Takie podkładeczki też lubię szyć.
Heksagony to już wielkoludy! A poza tym heksagon = szycie ręczne, brrrr… Choć prace podziwiam ogromnie 🙂
Wszystko na maszynie dziergam, co tylko się da!