Czasem popełniam próby pikowania z ręki. Trzeba nieco wprawy by przyzwoicie to wyglądało, więc dużo jeszcze ćwiczeń przede mną. Podziwiam misterne prace quilterek, niekiedy przyprawiają o zawrót głowy, jednak ja zwykle wybieram prostsze formy. Zdarza się czasem, że kiedy planuję zrobić coś nietypowego dla mnie – wtedy nie ma zmiłuj, trzeba poćwiczyć. Moja maszyna staje ze zdumienia – czegóż to ja od niej, ubiegłowiecznej starowinki chcę!!!
Tak czy inaczej zostało mi kilka szmatek pasujących do siebie, więc zszyłam je, pocięłam i znowu pozszywałam. Gładkie części przepikowałam: trochę esów-floresów, trochę lotu trzmiela. Próba wyszła na tyle nieźle, że postanowiłam ją wykorzystać i dla odmiany uszyć… poduszeczkę 😉 .
A tu próbka, której nieco żal było nie wykorzystać…
Piękne te Twoje esy-floresy, jak dla mnie już idealne. Sorki, wiesz, że się nie znam, ale bardziej czekam na obrazkowe puzzelki:)
Każdemu na szczęście podoba się co innego i to jest super!
Zdecydowanie warta wykorzystania i prezentacji w takiej pieknej podusi. Efekt końcowy piękny.
Bardzo się cieszę 🙂
Jak zwykle piękna podusia.
Dziękuję 🙂
Piękne kolory !! Piękne wzory !! Czyli wyszło jak zawsze, pięknie 🙂