Już pomogłam rzeczom wrócić na swoje miejsce, omiotłam kąty, upiekłam chleb…
Myślami nadal błądzę po ścieżkach przebytych, wspominam, co dane mi było przeżyć, zobaczyć. Jestem wdzięczna za spokój i ciszę jakich doznałam, za lenistwo i odpoczynek, za nic nie muszę… Za przeczytaną książkę i tę, którą mi ofiarowano, za przepiękne zapachy, za ptaki, wiatr i nawet za palące słońce, dokuczające nieco 😉 . A nade wszystko za spotkanie dwojga cudownych ludzi, z którymi spędziliśmy kilka miłych, gorącoletnich, pełnych rozmów i wzajemnego poznawania się wieczorów. Biedronka Basia już nawet do mnie zajrzała, mam cichutką nadzieję, że zagości na dobre.
A wczoraj wyciągnęłam i pozszywałam szmatki, które drzemały w szafie czekając jesieni. I myślę co dalej! Trzeba się przygotować, idą chłody!
Dziwnym trafem dwa zeszłoroczne bloki, których nie wykorzystałam szyjąc upominki pod choinkę, idealnie komponują się z powstałym jesiennym pasem!
A na pierwszym zdjęciu poduchy, które daaaawno temu podarowałam Przyjaciołom. Tak właśnie kojarzy mi się ich dom – ciepło i przyjaźnie, bo czyż to nie są takie kolory?
Piękne te jesienne poduchy, ale i z pozostałych u Ciebie , odnalezionych materiałów za chwilę na pewno powstanie coś pięknego. Dobrze, że jestś fajnie usposobiona, odpoczęłaś. Zapewne zaraz przyjdą nowe pomysły. Ja wpadłam z biegu w wirówke problemów i znów nic mnie nie cieszy…
Jestem w doskonałym nastroju, wypoczęta i zadowolona, czego Tobie też z całego serca życzę! Zaczęłam od drobnego treningu zszywając te kwadraty, ot taka mała rozgrzewka 🙂 .
Dziękuję Małgosiu, Twój uśmiech i energia jest zarażliwa. Dziś czuję dobrze.
Jeśli tylko to pomoże, to będę się szczerze szczerzyć aż do zajadów! 😉
WITAJ Gosiu! Już zatęskniłam na nowymi wpisami:). Bardzo mi miło, że prezentujesz , teraz już nasze jesienne podusie. Wykorzystujemy je bez litości a nadal pięknie się prezentują. Czekam na ich jesienne siostrzyczki:).
Ps. Do pani Krysi. Mówią : Padłaś, powstań – popraw koronę i do przodu:) Wierzę, że za chwilkę wszystko się poskłada i poukłada. I piękny, jak na zdjęciu, uśmiech będzie często gościł na twarzy. Tego życzę.
Cieszę się, że troszkę tęskniłaś!
A ja już wzięłam się za różności, doba krótka!
Haha… popraw koronę… dobre 😉 I ja będę pamiętała o swojej 🙂
PRAWDA???
Ela twardo stoi na ziemi i uważam, że swoim komentarzem została niekwestionowaną bohaterką tego wpisu :))) Wiem, że to trudne, ale… pamiętajmy o swoich koronach! I oby wszystko się poskładało i poukładało 🙂 .
Dzękuje za słowa otuchy. Jestem jak na huśtawce. Ciągle nie tracę nadziei, że kiedyś w końcu przestanie tych problemów przybywać. Ale łatwo nie jest, szczególnie kiedy leżę góry wydają się nie do pokonania. Jak się już uda podnieść to i góry wydają się jakieś mniejsze. Dziaj świeci słońca i jest lepszy dzień. Pozdrawiam i życzę fajnego weekendu
Krysiu, przestanie przybywać i sprawy się uładzą… Albo inaczej – może trzeba spojrzeć na nie nieco inaczej, zmiana punktu widzenia też pomaga. Uczę się tego nieustannie!
A weekend piękny, ciepły, słoneczny i rowerowy – dziękuję 🙂 .
Choć jesiennie się u Ciebie zrobiło, to jednak ciepło i przytulnie 🙂
Oj, jesiennie, bo ja meteopata jestem i muszę się dostosować ;)))
Nawet w domu zmieniam to i owo wraz z nastaniem nowej pory roku…