Tę pracę zaczęłam szyć natychmiast po telefonie od Brata. Zadziałał impuls. Obraz dojrzewał we mnie od dawna, nie potrafiłam go jednak uchwycić, pokazać, mimo że ewidentnie jest pochodną mego wcześniejszego uszytku… A może właśnie dlatego? Bywa niekiedy, że w rozmowie, czy podczas jakiegoś wydarzenia, poruszona zostanie pewna struna i zaczynam myśleć o różnych spawach, ogarniają mnie emocje, wracają wspomnienia. Tęsknota za przeszłością, za wydarzonym i tym, czego zabrakło, sięgnięcie myślą w nieznane, obejrzenie się za siebie, daleko, przez wieki? Duch przodków? Nie wiem.
Powstawaniu tego drzewa z pewnością sprzyjała aura. Sztorm na Bałtyku, wyjący za oknami wiatr i chłostający świat deszcz. A także moje nieszczególne samopoczucie związane z paskudną aurą.
Drzewo ułożyłam z kawałków tkanin pozostałych po poprzednim, jesiennym. Można powiedzieć, że musiało powstać tamto, żeby stworzyć następne, obecne. Tak jak w życiu, jedno następuje po drugim. Najpierw powstał pień, potem zaczęły “wyrastać” konary, kolejno, ku górze. Wcześniej przyglądałam się moim zdjęciom drzew w gaju oliwnym, ich nieprawdopodobnym kształtom, poskręcanym pniom, powykręcanym gałęziom.
Ostatnimi czasy dotarło do mnie z ogromną mocą jak bardzo żyją w nas przodkowie, jak mocno jesteśmy uzależnieni od tego kim byli, jak żyli i co przez swoje życie nieśli. Jak losy antenatów wpłynęły na ich życiową drogę i jak oni swym życiem wpłynęli na nas. Tak po prostu jest, a zrozumienie i akceptacja pozwala na pewien spokój i nabranie dystansu do spraw wszelakich.
Wymiary: 50 cm x 87 cm.
Na koniec jeszcze jeszcze “mufomory”, jak mawiał mój mały synek kiedy jeszcze był mały. Niby z tych samych korzeni (grzybni, mniejsza o nazwę 🙂 ) a całkiem inne.
Gosiu, nie mogę wyjść z podziwu nad pięknem tego uszytku 🙂
Podoba mi się nieziemsko. Pikowanie jest obłędne.
I do tego Twój podszyty filozofią wpis o przemijaniu, o nieuchronnej kolei rzeczy…
Zamyśliłam się, a jesień sprzyja tego typu nastrojom.
Dziękuję bardzo 🙂
Jesień sprzyja takim nastrojom, fakt. Zwłaszcza, że wypuszcza z domu z rzadka…
Piekna praca, przemyslana i ciekawa.Podziwiam .)
Dziękuję 🙂
Oj, kochana, jak Ty tworzysz takie prace przy “nieszczególnym samopoczuciu”, to czego spodziewać się przy pełni formy:). W tej pracy jest wszystko: i romantyzm, i liryzm, i nadzieja i przemijanie, i umiejętność przetrwania w trudnych warunkach, i delikatność, i zaduma i przede wszystkim TWÓJ ARTYZM: wyczucie kompozycji, symboliki, faktury, struktury, barw i ogromna wrażliwość i wyobraźnia. Jeżeli jeszcze dodać kunszt wykonania to mamy prawie komplet:) Szczerze nieustannie podziwiam.
Ps. Kocham sepiowe retro.
Elu, dziękuję – dużo tych miłych słów, bardzo dużo!
Ps.
Ja też.
Piękna praca. Drzewo tak bardzo różne od tego jesiennego. Najbardziej jednak zaintrygował mnie ten motyl. Wygląda jak ukryty w konarach duch strzegący to drzewa.
Dziękuję. Dobrze odczytałaś Wiolu 🙂
analizuję w skupieniu od dłuższego czasu
Ile, Małgosiu, w nim ukryłaś? Da się opisać?
Dużo, nawet bardzo. Pewnie trochę da się, ale to długa historia.
Mądrze piszesz Małgosiu – historie naszych przodków są w nas i szczęśliwi Ci, co je znają. Praca bardzo mi się podoba – lubię tę Twoja technikę z “dorysowywaniem” nitką wzorów.
Dziękuję Elu. Myślę, że z tym poznawaniem historii to może być jednak różnie. Czasem można odkryć coś, co nas nie uszczęśliwi.
Oj, to prawda – mam w swojej rodzinie i takie historie. Ale lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. Tak mi sie wydaje przynajmniej.
Tak Elu, też tak myślę – lepiej wiedzieć.
Małgosiu, praca cudna oczywiście :), ale tło… miodzio…. piękne i pikusie… moja miłość do Ciebie nie słabnie, szyjemy tęczową flagę 😀
Szyjemy 😀
Piękna praca 🙂 I wyjątkowy post… równie piękny.
I zgodzę się z tym, co napisałam Eli, że czasem faktycznie odkrycie przeszłości może być niespodziewane i trudne. Dlatego każdy, kto się na to decyduje musi być tego świadomy. I znam takich historii “z dreszczykiem” kilka 😉
Dziękuję Basiu 🙂
Nasza przeszłość i wspomnienia są na ogół dobre, gorzej z pokoleniem rodziców, a o dziadkach to już nawet strach myśleć. Ale długo by o tym pisać.
Bardzo lubię takie prace, w które twórca wkłada swoje wspomnienia, serce, swój wewnętrzny świat – to się od razu czuje i widzi w Twoich uszytkach 🙂
Dziękuję serdecznie 🙂
Czy to motyl fantazji otwiera ramiona
ku słońcu, które przecież nigdy nie odchodzi,
w ciele budzi taneczność, za sobą pociąga
i korzenie? Na podbój świata wiodą drogi.
Tak mi się wczoraj zakręciły słowa, gdy odkryłam Twoje kolejne drzewo, Małgosiu.
Pomimo jesienno-nostalgicznych barw jest pełne ruchu i optymistycznych akcentów.
🙂 :-*
Ach Basiu, jak zwykle zrobiłaś mi ogromną przyjemność swoim wierszem! Serdecznie dziękuję 🙂
Tak, myślę, że jest w tym obrazie dużo optymizmu 🙂
Praca nieziemsko piękna. Nie wiem co napisać.
Drzewa od wieków towarzyszą człowiekowi. Cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa i cała przyroda. Czuję jak w twoich pracach bije serce tych drzew.
Uwielbiam drzewa i nareszcie daję wyraz temu uwielbieniu. Powstanie cały cykl, taki mam plan 🙂
Widzę że ta Twoja podróż wpłynęła na Ciebie melancholijnie. Zagłębiłaś się w korzenie życia przodków jak w tym drzewie. Wygląda bardzo tajemniczo. A pikowanie wyszło Ci super. Piękne , bardzo mi się podoba.
Zagłębiłam się, prawda.
Dziękuję, bardzo mnie cieszy, że ta praca się podoba, jest taka moja 🙂
Zaraz powstanie cała kolekcja, Małgosiu 🙂 Uwielbiam ten charakterystyczny dla Ciebie styl: tło, pikowanie… Wyszło perfekcyjnie !!!!
Miło mi ogromnie Gosiu, dziękuję 🙂