Bardzo lubię te niewielkie sekretniki, nazywane czasem przydasiami.
Od czasu do czasu zaczynam szyć takiego malucha bowiem jakiś kawałek materiału prosi o wykorzystanie. To taka zabawa kolorem, kiedy mam ochotę na niewielką formę, a tkaniny jakby same łączą się w całość.
Praca pokazana poniżej powstała, kiedy w czasie porządkowania zasobów tkanin trafiłam na materiał w kwiatki. Dawno temu uszyłam z niego poduszkę i kosmetyczkę dla osiemnastolatki .
Kolejna, z ptaszkami przygarnęła ostatnie nuty. Tkanina w nuty była wykorzystywana przeze mnie wielokrotnie w różnych pracach, a niektóre z nich pamiętam doskonale.
Kiedy szyję te maleństwa zawsze staram się, by wszystkie detale ze sobą współgrały, tworzyły harmonijną całość. Tym razem strzyżyk pomaga pokazać wnętrza.
Zdarza się, rzadko ale jednak, że zapomnę sfotografować skończoną rzecz. Poniżej jedyne zdjęcie i to z telefonu, części nieskończonego kompletu, który po uszyciu wywędrował do Ani J. Kolory są nieco przekłamane, ale telefon wie lepiej 🙂
Jakiś czas temu uszyci przeze mnie kolorowi pomocnicy, towarzyszyli mojej siostrze w wakacyjnej podróży i myślę, że ładnie zostały pokazane, w jeszcze ładniejszych okolicznościach przyrody.
Gosiu cudeńka. Prace są przepiękne.
Fajnie, że spodobały Ci się 🙂
Super, że są już w dalekim świecie 😉 Te kolory są bajeczne w tej uroczej scenerii 🙂
Ja uwielbiam wszystkie kosmetyczki, a te malusie w szczególności 🙂
Ja też, pewnie dlatego, ze zwykle potrzebuję niewiele rzeczy.
Zatęskniłam za…
Oczywiście nie w samotności
I też zabieram w pdróże
Czyżby za Sardynią? 🙂
Basia, może w tym roku uda nam się jakaś wędrówka?