piątek, 11 stycznia 2019

W ramach i “na blachę”



Obrazek już pokazywałam. Uszyty pół roku temu i odłożony, zdaje się, że nie potrafiłam zdecydować co dalej.

Przy okazji podsumowania ubiegłego roku przypomniałam sobie o nim i postanowiłam skończyć. Doszyłam trochę nieba (jak to zabawnie brzmi) zmieniając nieco proporcje pracy i oprawiłam w szeroką ramę. Obecnie podoba mi się znacznie bardziej.



Dalej kilka technicznych wskazówek…

Przed oprawieniem w ramy praca wyglądała jak poniżej. W tle książka, która zainspirowała mnie do jej uszycia.

Bardzo często jestem pytana jak to robię, że moje prace wiszą porządnie, nie falują. Sposobów jest sporo, nie ma jednej recepty, spróbuję przytoczyć kilka wskazówek, których wcześniej udzielałam.


Tego rodzaju prace, niewielkie, ze skrawków szyję zwykle na sprasowanym poliestrowym wypełnieniu z klejem.  Układam na wypełnieniu kawałki tkanin stanowiące tło i kiedy uznam, że jest z grubsza gotowe, wszystko przyklejam gorącym żelazkiem. Trzeba to zrobić ostrożnie, żeby żelazko nie przykleiło się.

Wszystko przepikowuję. Pokazywałam to tutaj.

Pisałam też o innym przypadku, kiedy tło jest z całego kawałka tkaniny a rośliny układam ze ścinków, tutaj :


Kiedy obrazek jest gotowy (bez ramki), wyrównuję brzegi przycinając do rozmiaru jaki chcę mieć. Dopiero teraz doszywam ramkę ze spasowanego wypełnienia i kończę całość.

W jaki sposób można powiększyć istniejący już obrazek do dowolnego rozmiaru pisałam tutaj. Poniższe zdjęcie pokazuje o co chodzi.

Podczas szycia i gęstego pikowania quilt kurczy się, doszyta ramka pozostaje gładka, więc jest to zaletą takiego rozwiązania. Można pikować używając tamborka, oczywiście to też jest sposób. Wypełnienie, o którym piszę ma tę zaletę, że gęste pikowanie mało je odkształca.


Jeśli uznam, że należy usztywnić obrazek, a zwykle tak jest, naklejam dodatkowo na całość tyłu warstwę kamelówki. To ta tkanina, z klejem, którą widać na zdjęciu poniżej, zabezpieczająca  łączone brzegi, wkład krawiecki, który stosuję od lat, pisałam już o nim. Mam kilka rodzajów i często używam w rozmaitych przypadkach.


Na końcu dopasowuję tkaninę na tył, wybierając tę, która współgra z przodem. Najchętniej grubszą bawełnę, dodatkowo usztywnia.

Można, ułatwiając sobie zadanie, połączyć tylną tkaninę z gotową pracą przy pomocy flizeliny z dwustronnym klejem. Na całości lub tylko paskami szerokości ok. 2 cm, naklejonymi przy brzegu. Można połączyć wszystkie warstwy kilkoma szwami konstrukcyjnymi np. wykorzystując wewnętrzne brzegi ramy.

Jeśli obszywamy quilt lamówką, a brzeg jest lekko pofalowany można lamówkę nieco nadciągnąć przy przyszywaniu. Albo wzmocnić brzeg quiltu przyklejając paski kamelówki.

Sposobów na różne rzeczy jest wiele, a ja ciągle myślę “jak to zrobić”.


Szyłam również obrazki tak, jak zwykle się to robi w przypadku quiltów, na przykład tego koguta.

…albo kózkę.

Jak widać zmieniałam nici w bębenku, powstał obrazek z drugiej strony.


To co opisałam powyżej dotyczy zwykle prac niewielkich, których tło stanowią skrawki tkanin, art quiltów. Wypełnienie z klejem bardzo ułatwia zadanie.

Do dużych art quiltów zwykle używam grubej polskiej bawełny, uważam, że jest świetna. Sam ciężar dużej pracy powoduje, że inaczej się ona układa. Ale też zwykle tło jest w tym przypadku gotowym patchworkiem, na którym dopiero komponuję obraz. W ten sposób uszyłam wszystkie drzewa.


Wypełnień jest sporo i żeby gotowy quilt wyglądał porządnie należy zastanowić się co “dać do środka” czyli między uszyty wierzch, a spód.  Pomyśleć, co chcemy osiągnąć. Czy dana rzecz ma być lekka i ciepła, do otulenia, a może przeciwnie, zależy nam, żeby układała się dobrze na łóżku, stole… To kolejny temat do omówienia.

Oczywiście można potraktować temat z innej strony. Rodzaje wypełnień, ich zastosowanie, wady i zalety…


komentarze (6)

    1. MałgorzataMałgorzata Autor wpisu

      Cześć Kasiu,
      Problem polega na tym, że szyję za każdym razem nieco inaczej dopasowując tkaniny, wypełnienia, do tego co chcę osiągnąć. Nie zawsze mam akurat to, co wybrałabym w danym momencie, więc szukam innego rozwiązania. Albo wykorzystuję to, co mam i czego chcę się pozbyć, bo kiedyś kupiłam. Mnie interesuje efekt końcowy, w drodze do niego dzieją się różne rzeczy… Trudno jednoznacznie opisać ogólnie jak to czy tamto zrobiłam. Czasem sama nie pamiętam. Jednakże po latach szycia mam swoje ulubione materiały i … przyzwyczajenia.
      Również pozdrawiam

      Odpowiedz
  1. Basia

    Najfajniejsze w twoim szyciu jest to, ze potrafisz dzielic sie swoimi doswiadczeniami, dajesz bardzo cenne rady, ja dziekuje, bo tez korzystam 🙂
    Pozdrawiam serdecznie i zawsze czekam na nastepne twoje prace 🙂

    Odpowiedz
  2. JolaJola

    Piękne te wrzosowe wzgórza. Aż by się chciało położyć i zatopić w zapachu i ciszy tego miejsca 🙂 Wspomnienie pięknej wycieczki, śliczne 🙂
    W sprawy techniczne się nie zagłębiam, bo dla mnie nie do pojęcia 😉

    Odpowiedz
    1. MałgorzataMałgorzata Autor wpisu

      Jolu, w zeszłym już roku wędrowaliśmy po wrzosowiskach, w czasie kiedy kwitły kwiaty. Zapach niebywały, ale to ilość sprawiła, że można go było poczuć.
      A co do spraw technicznych, podobno wszystkiego można się nauczyć. Z pewnością nie na wszystko ma się ochotę.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *