Tak właśnie widzę grudzień. Nie zimę, ale właśnie grudzień i te dni, które zostały nam do Świąt. Do kalendarzowej zimy jeszcze sporo czasu, jednak mam wrażenie, że to ona, nie jesień rządzi światem. Jesień w tym roku tak jakoś… przemknęła, jej kolory przegnał wiatr.
Zima osacza, zamyka w nieustającym mroku… Ale nie jest to ponure i przykre, chroni nas przecież ciepło domu. Czernie i granaty nieba, pojawiająca się tęsknota za bielą ziemi, skrzącym śniegiem… I mocna czerwień – zwiastun zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia a także… źródło obfitości dla ptaków.
Gdybym miała szyć na przykład styczeń, użyłabym całkiem innych barw.
Bardzo lubię gile, kiedyś częściej bywały moimi gośćmi. Obecnie jedynie sikorki i wróble zaglądają całymi stadkami.
Mróz, wędrujący niekiedy przez świat, przybrał postać białych kwiatów, a pojawiający się gdzieniegdzie śnieg skrzy srebrem.
Rzadko szyję cokolwiek ręcznie. Tym razem, aby uzyskać to, czego chcę sięgnęłam po igłę z nitką. Bynajmniej nie igłę maszynową 🙂
Praca powstała dzięki hojności Jo Ho, która poproszona, podarowała mi kawałki wszelkich niebieskości. Dziękuję! Dołożyłam do nich jedynie biel i zakupiłam tkaninę na lamówkę. Niezwykłe jest dla mnie, ile osób poznałam dzięki zajęciu się patchworkiem. Niektóre “znam” tylko wirtualnie, kilka gościłam w naszym domu, byłam też tu i ówdzie. To jest po prostu fantastyczne. Myśli o łączącej nas pasji, o nawiązanych znajomościach, serdeczności poznanych osób, niejednokrotnie towarzyszyły mi podczas powstawania tej pracy.
Nadszedł czas zimowych uszytków.
Wymiary: 50 cm x 87 cm.
Fantastyczne! Następny do serii Drzewa- 4 Porz Roku. Kazdy jest piękny, kazdy inny, kazdy oddaje inne emocje. Niesamowite jest tu ujęcie ciemnego nieba i jasnej, śnieżnej ziemi, ten cudowny ptaszek na gałęzi… Nawet o jedzonku dla niego nie zapomniałaś )
Tym razem uszyłam dokładnie tak, jak zaplanowałam, co u mnie raczej jest rzadkością. Zwykle wszystko ewoluuje w trakcie szycia.
Ale skoro mowa o czterech porach roku – no cóż, nie ma lata.
A o jedzonku dla ptaszków nie zapominam nigdy, od lat! 🙂
Świetne. Od razu powiało lodowym chłodem.
Mówisz jak mój mąż, brrrr 😀
O, moja Pani Zima. Dla mnie wcale nie jest groźna a subtelna i elegancka i romantyczna. Z pięknie wyrzeźbioną maszynową igłą (i Gosinymi sposobami) faktura pnia i konarów. I wcale nie buroszarym ptaszorkiem a ubranym w czerwony sweterek gilem. Chociaż do tej pory nie przepadałam za taką paletą barw, to teraz polubię, polubię, polubię:). I taką zimę też polubię:)
Hmmm… też jestem pani zima, ale przez małe “p” 😉
Gdyby nie Jo – nie byłoby tej powyżej, nie mam takich szmatek 🙂
Tak… zima wygląda inaczej w grudniu, inaczej w lutym…
Ale ta zima jest Twoja Małgosiu!
Podoba mi się cały cykl czterech pór roku 🙂
Dziękuję, to bardzo miłe prace, przyjemnie się szyło 🙂
Czekałam na nie 🙂 I nie bez powodu. To będzie moje ulubione 🙂 Wygląda dokładnie tak, jak przedwczoraj w nocy drzewo przed moim domem. Tylko bez gila – choć gili to mam aż nadto w domu hurtowo 😉
Piękne detale. Nadają wyjątkowości 🙂
Oj, Basiu! Ty przepędzasz, ja przywołuję gile… Swoją drogą mój ulubiony ptaszek dość niefortunnie się zwie.
Pozdrawiam i życzę zdrówka!
Gosiu, przepięknie ujęłaś to drzewo! Nie wpadłabym na pomysł tylu niebieskości, a wyglądają rewelacyjnie 🙂
Naprawdę tak widzę grudniowy czas, niespecjalnie musiałam wymyślać 🙂
A teraz wyobraź sobie ile Ofiarodawczyni ma niebieskości, skoro ledwie uszczknęła ze swych zasobów!
Białe drzewo na granatowym tle, nie sposób pomylić z inną porą roku. Zima, przepiękna zima. Mistrzowska kompozycja, mistrzowskie wykonanie z dbałością o każdy szczegół. Małgosiu masz niesamowity zmysł artystyczny, który widać w Twoich pracach, podziwiam.
Serdecznie dziękuję, lejecie miód na moje serce 🙂
Praca jest przepiękna 🙂 Kojarzy mi się z grudniem i w dużej mierze świętami oraz nastrojem tego czasu. Chciałoby się wejść pod to drzewo i pooglądać niebo nad nim, bo jest bajeczne. Pochodzić po tym trzeszczącym od mrozu śniegu i pokarmić gila 🙂 Materiały tej pracy przepiękne, kilometry nici, które wyszyły ten niesamowity nastrój nastrój, dodatki ……………… Po prostu mistrzostwo pomysł i wykonanie 🙂
Myślę, że wiele osób chciałoby się “zanurzyć” w tej pracy i znaleźć właśnie pod tym drzewem.
Dzięki Jola, dobrze Ci się kojarzy 🙂 Mnie czas do końca roku również dobrze się kojarzy, chociaż wolę inne, cieplejsze okresy. Cieszę się tym, co jest 🙂
Poprzednie drzewo powaliło mnie na kolana, to rozłożyło na łopatki!!!
Cudo!
A swoją drogą ja w swoich tkaninowych zasobach też mam niebieskości i granatów jak na lekarstwo, u mnie królują głównie turkusy. Każdy ma swojego bzika :)))
😀 To chyba oznacza (rozłożenie na łopatki), że trochę się rozwijam 😉 Kasiu, ja mam dość bujną wyobraźnię, więc uśmiałam się zdrowo!
Potwierdzam – każdy ma swojego bzika, a mój jest niesłychanie kolorowy!
Prace widziałam na żywo. Zatkało mnie z wrażenia. Dotykałam ja, gładziłam – nie mogłam się od niej “.odczepić”. Materiał lśni delikatnie, tak jakby zatrzymały się na niej płatki śniegu w mroźny i gwiaździsty wieczór. Nie potrafię słowami opisać piękna obrazu. To świat tajemnic i cudów wielkich.
Maestro – chapeau bas
A wiesz Kasiu, że przywilej macania dany jest tylko nielicznym? 😀 Tak normalnie to zabronione!
Gil jest świetny ! Taka mała a silna przeciwwaga do tego zimnego poskręcanego drzewa. Nie wiem jak Ci się udało go wypikować – jest taki malutki.I bardzo podoba mi się pikowanie terenu na dole quiltu – takie japońskie 🙂
Do gila zabierałam się jak do… jeża 😉 Ostatecznie wypikowanie go okazało się niezbyt trudne, co więcej – wcale nie z wolnej ręki, a “sposobem”. Nie pamiętam, czy mówiłam Ci jak pikowałam gałęzie? Tak bokiem i potrójnym ściegiem… moja maszyna znosi wszystko cierpliwie, a ja udaję, że nie wiem, że tak się nie robi 🙂
Co do japońskiego pikowania (sic!)… wiesz Ewa, ja po prostu się nie znam i mało wiem, ot – ignorantka. Może czas się poznać i dowiedzieć? Miały być pola, przewiane i opustoszałe :), ale te nasze, polskie!
Kiedy tylko zaglądam do tej pracy podziwiam te materiały i pracę w nią włożoną i zaklinam, żeby tak było na święta na dworze. Może się uda 🙂
Wyobraźnia a rzeczywistość to często dwie odmienne sprawy 🙂
Ale kto wie, zaklinaj!
dobrze, że kolejny raz tu jestem, zobaczyłam koraliki
wcześniej myślałam, że może ręcznie pikowałaś
dziewczyny napisały już bardzo dużo, językiem niedostępnym analitykowi
dla mnie nr 1, jesienne straciło podium 😉
dobrze 🙂
trochę pikowałam ręcznie
dziewczyny napisały różne fajne rzeczy, fakt 😀
jesienne zmartwiło się, zimowe za to ucieszyło – wszystko w równowadze
Super Siostrzyczko. Tak jakos zrobilo mi sie zimowo!!!!
Oj, robi się zima…
Fantastyczne !!! Wszystkie Twoje drzewa są zachwycające. Uwielbiam granat i niebieski 🙂 Wyszło cudnie, Małgosiu.
Niewiele używam tych kolorów, choć też lubię. Zresztą ja chyba lubię prawie wszystkie kolory.
Dziękuję 🙂
Zupełnie nie wiem dlaczego dopiero dzisiaj odnalazłam to drzewo… Wszystko już zostało napisane ..
Przepiękne Małgosiu , po prostu przepiękne …
Małgosia M.
Małgosiu, ja też nie wiem, ale cieszę się, że odnalazłaś moje drzewo i zechciało Ci się napisać 🙂 Pomyślałabyś, że szmatki podarowane przez Ciebie Jo powędrują w jakiejś części do do mnie i sprawią, że powstanie coś takiego? Dla mnie najdziwniejsze jest to, że poprosiłam o podzielenie się skarbami. Jeszcze rok temu w życiu by mi to na myśl nie przyszło!