…czyli ART quilt i o tym jak prułam wiatr…
Tło tego quiltu uszyłam z tkanin w kremie i beżu, dość swobodnie te tkaniny łącząc. Chciałam, by powstał quilt taki trochę “stary”, jak dawna zżółknięta pocztówka. Kiedy “wjechał” rower, pikowałam uszytek uzupełniając odcięte wzory na sąsiadujących tkaninach, próbując uzyskać efekt… przenikania (Jo, która widziała rower od razu to zauważyła). Na pierwszy rzut oka nie widać gdzie kończy się wzór na tkaninie, a gdzie zaczyna pikowanie.
Dorysowałam brakujące fragmenty kwiatów, dmuchawców, nut, serduszek…
Naszyłam trochę aplikacji…
Dopikowałam wiatr…
Był za mocny…
Sprułam wiatr…
I tak ma dość sił by porwać motyle i kwiaty, robić bałagan w nutach…
Motyle latają jak chcą, wiadomo, motyle.
Ptak przysiadł na siodełku (tkaninę z ptakiem naszyłam już po tym, jak skomponowałam rower i to był jedyny taki manewr).
Jeż siedzi cicho w kącie. Dobrze się ukrył, ale przyglądając się uszytkowi wypatrzyłam go i “wydobyłam” 😉 Skąd się tam wziął? Nie wiem, po prostu go zobaczyłam.
Nawiasem mówiąc nieustannie widuję te sympatyczne zwierzaki, nawet w środku miasta! Jednemu ocaliłam życie ratując przed kołami samochodu… Mąż skupiony i czekający na okazję włączenia się do ruchu, w lawinę aut, nie zauważył go. Jeż też widocznie czekał na sposobność by przejść przez drogę, ruszyli razem, nasze trasy skrzyżowały się.
Chyba po raz pierwszy, szyjąc tę pracę, poczułam idealne sprzężenie z maszyną. Rysowałam igłą co mi przyszło do głowy, a ona nie buntowała się 🙂 . Popuściłam wodze fantazji…
Taki rower chciałam uszyć od dawna. Praca z rodzaju tych, które człowiek musi, bo jak nie… Dopieszczałam ją długo, obdarowałam różnymi myślami. Osobista. Bardzo. Trudna do sfotografowania.
Wymiary: 71 cm x 71 cm.
Rower, a zwłaszcza zakręcone szprychy, powstał na podstawie inspiracji z Internetu, bazy pomysłów wszelakich.
Na koniec dwie anegdoty 🙂
Pierwsza
Coś tam mamroczę pod nosem ponieważ nie cierpię tego, co robię. Do pokoju wchodzi mąż.
– Idziemy na rowery?
– Za chwilę, jak spruję wiatr.
-Co zrobisz?
-Spruję wiatr.
-Acha.
Za jakiś czas…
-Skończyłam, możemy iść.
-Sprułaś wiatr?
-Tak.
-Acha.
Druga
Jesteśmy na wsi. Jakoś mi zimno, za oknami czarna noc. W kominku dopala się ostatnia szczapa, a kosz na drewno pusty.
-Przyniesiesz trochę drewna? – pytam męża.
-Oczywiście.
Mija 5, 10, 15 minut… Myślę i uśmiecham się do tych myśli – no tak, znów zagapił się na gwiazdy, albo co innego go zajęło. Po jakimś czasie…
-Zobacz.
-Jaki śliczny! Ale uroczy!… Wiesz co, wypuść go, boi się nas…
-Chciałem Ci go pokazać.
-Śliczny, uroczy.
Mąż prawie na zewnątrz.
-Przyniesiesz trochę drewna?
-Oczywiście.
Dorzuciłam polano do ognia. Jeż potuptał w swoją stronę.
Szukam słowa… Jak już pożegnam się z morzem, wyglądam szczegóły na kompie to pewnie znajdę 🙂 Zaszalałaś Gosia z kółkami, jak nic 😉
Basiu, to Ty nad morzem jesteś??? Może nawet blisko mnie i nic nie mówisz!
Dwie prace były w zamyśle, trzecia powstała nadprogramowo, pokażę niebawem 🙂
Widziałam, widziałam 🙂 Przez kolejne dni, jak już zasiądę do kompa, to wyoglądam wszystkie prace konkursowe do najmniejszego szczegółu 😉 A właśnie wracam z Dąbek, to jednak spory kawałek do Ciebie 🙂 To dlatego pisałam o tym pikniku o zachodzie słońca na plaży 🙂
Basiu, będziesz miała na co popatrzeć i pewnie nie raz to zrobisz 🙂
Myślałam, że ten piknik to w lipcu, sierpniu, a to już!
Bardzo chcę go zobaczyć na żywo. Jest w stylu, który bardzo mi się podoba. A Twoje wykonanie – mistrzowskie. W jeżu się zakochałam – jest w tej kompozycji moim faworytem, choć wiem ,że były tu trudniejsze (technicznie) elementy do ogarnięcia. Twój opis bardzo mi się podoba – pokazuje jak szycie splata się z życiem, jak można własna układankę z tego tworzyć, co nam się przydarza, co myślimy, co chcemy. Piękny.
Elu, nie widzę przeszkód byś mogła zobaczyć tę pracę. U mnie jest stała wystawa, zapraszam po raz kolejny 🙂
Wiesz, dla mnie ta praca nie była specjalnie trudna, może chwilami trudnością było wykonanie powtarzających się elementów, ponieważ niezmiennie mnie to nudzi. A poza tym, szycie w sposób, kiedy wydobywa się z tkanin różne motywy, tworzy wspólną całość jest intrygujące i bardzo zajmujące 🙂
Wiem, rzadko piszę w taki sposób, ale… dużo by o tym pisać 🙂
Dziękuję!
majstersztyk
bardzo się cieszę, że mogłam go podziwiać
A ja cieszę się, że mogłam podziwiać Ciebie 🙂
Małgosiu – Twoja wyobraźnia nie ma granic. Słowo. Nic Cię nie zatrzyma!
Praca jest wyjątkowa, zdecydowanie niepowtarzalna, bardzo Twoja :)))
Dziękuję Kasiu, chyba jest tak jak piszesz 🙂 Jak coś mi się wymyśli i bardzo chce – nie ma zmiłuj!
Gosiu – CUDOWNA PRACA!!!
Zachwyciła mnie już na konkursie, była moim nr 1, ale teraz – gdy pokazałaś szczegóły i opisałaś cały proces – chylę czoła.
Piszesz o Twojej harmonii z maszyną… to musi być piękne. Uwalniaj dalej swoje pomysły, przelewaj je na tkaniny, igiełki, nici – powstają arcydzieła 🙂
Pozdrawiam gorąco ☺
Miło mi niezmiernie, że aż tak podoba Ci się ten uszytek 🙂
W ogóle jesteście kochane i cieszy, że zaglądacie i zostawiacie tyle miłych słów. To bardzo budujące, dziękuję!
Once again a beautiful quilt! The composition of your quilt is successful and all arrangement of visual elements in the work are well-balanced. I like it very much.
Pirjo
Thank you so much. This is also my favorite quilt 🙂
I especially love animals: hedgehogs, birds, butterflies … I also like plants …
Wiem, Gosiu, że cała Twoja, ale i cała moja, calusieńka. Marzenie…
I niech tak zostanie: cała moja i cała Twoja. Dziękuję bardzo 🙂
Małgosiu, jesteś obdarowana jakimś niesamowitym zmysłem, dzięki któremu tworzysz tak piękne rzeczy….. i jeszcze te historie, które towarzyszą prawie każdej Twojej pracy, podziwiam.
Miło mi jak czytam tyle dobrych słów. Cieszę się i dziękuję 🙂
Praca jest przepiękna. Miałam możliwość podziwiać ja u Gosi. Każdy szczegół jest dopracowany do “nieskończoności”. Każdy kawałek ma dopikowany brakujący element ; kwiatki, nutki, serduszka, kółeczka, ptaszki …. Ja straciłabym cierpliwość przy pierwszym detalu i po prostu nie byłby skończony.
Po prostu CUDEŃKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ciekawe, to rodzinne chyba 🙂 Wysłałam naszemu Braciszkowi zdjęcia, bo chciał i ta też go zachwyciła 🙂
że mi się od początku spodobał ten twój rower, Małgosiu, nie muszę pisać, bo przecież sama wiesz. Ale chcę ci posłusznie donieść, że na Pinterescie robi niesamowitą karierę – już od dwóch tygodni ciągle jest na liście faworytów! Pinterest ciągle przysyła mi informacje o nowych znajomych, a te/ci od razu przypięli sobie twój rower! Serdecznie gratuluję wiatru we włosach i… popularności. 😀
Właśnie to, że mi napisałaś o podobaniu się, jest dla mnie najmilsze, dziękuję bardzo! 🙂
Popularność jest jak wiatr – zawieje i przeminie. Jednakże dziękuję za doniesienia, Ela Zeman mnie też uświadomiła, bardzo sympatyczne donosicie 😀