Kiedy za oknem zawieja, aż chce się koloru…
Rozsypałam kawałki tkanin, pieczołowicie przechowywane w pudle, wycięłam trzy sowy, do których trochę zatęskniłam i pomalutku, szmatka do szmatki poskładałam całość… Bardzo lubię tak szyć. Bez specjalnego celu, zagospodarowując moje małe skarby.