… czyli marynistyczna poducha nr 3
Znowu ratowałam żaglowce 😉 … Niech płyną i cieszą oczy. Dobrze szyje mi się te marynarskie poduchy, w zasadzie ich kształt narzuca się sam. Jest to oczywiście spowodowane wielkością pozostałych po uszyciu zasłonek tkanin. Niesamowite, ile kombinacji można uzyskać z kilku kawałków materiałów.
Na szczęście koniec szycia rzeczy z tej serii jest bliski. Nareszcie trafią na miejsce przeznaczenia!
O Mateńko moja, jakby morskie podusie stanęły w zawody, to nie wiedziałabym którą wybrać, bo każda ma to coś:). Chyba “jamnikowe” miałyby fory, bo lubię taki kształt poduszek i lubię zwierzaki:). Nie mówcie o tym “ocalonemu”, bo będzie mu przykro:).
Ok, ani mru mru, nic nie powiemy 😉
Bardzo mi się podoba !!!!!!! Te żaglowce, fale, kotwiczki ………… Jak to wszystko się fantastycznie komponuje 🙂 Śliczna, tak samo jak nr 1 i 2 🙂 Podobnie jak Ela miałabym problem z wybraniem najfajniejszej, wszystkie mi się podobają 🙂 Po prostu brak mi słów ……….
A w naszym domowym konkursie, jednomyślnie (jak to u nas), została wyłoniona zwyciężczyni 😉
I w ogóle nie mieliście z tym problemu ???????? Ja bym się musiała nieźle nagłowić, bo wszystkie piękne 🙂 A najbardziej się cieszę, że będę je często oglądać, tak naprawdę 😉
Żadnego 🙂
No to która ????? 🙂