O uszyciu tej poduchy myślałam już od jakiegoś czasu. Oczywiście to wizerunek kota ze znakomitego XIX-wiecznego plakatu Théophile’a Alexandre’a Steinlena. Ogromnie podoba mi się ten plakat, podobnie jak komentarz Anutki (czyt. druga część tytułu 🙂 ).
Poduchę, czyli kota, dusi Mąż, bo i też Jemu została ofiarowana z okazji urodzin. Przyznam, że to póki co moja ulubiona praca i – co jednak niezwykłe – zamieszkała w naszym domu (pozostałymi ciągle uszczęśliwiam (oby!) różne osoby, okazji jakoś nie brak). Podoba mi się do tego stopnia, że wybrałam ją na konkurs, o którym już wspominałam tutaj, ale w wersji nr 2, bo pierwowzór jest zarezerwowany, wykorzystywany i duszony 😉 . Jestem przeszczęśliwa i dumna, praca została nagrodzona! Nomen omen zajęła 2. miejsce za kocią poduchą Kasi z tego bloga. Czyli koty górą! Serdecznie gratuluję PIERWSZEGO miejsca.
W tej drugiej wersji zmieniłam nieco proporcje poduszki, przepikowałam też górę i dół prostymi szwami i uważam, że wyszła lepiej. To takie dążenie do ideału :).
Na koniec słów kilka o zakupie tkanin. Otóż nie zawsze dostaję dokładnie to, czego się spodziewam, bo wiadomo jak jest z internetowymi zakupami, na ekranie kolory często są przekłamane. W przypadku materiałów, które wykorzystałam w tej pracy okazało się na dodatek, że tkaniny są metalizowane… Zaskoczenie po otwarciu przesyłki było ogromne i pierwsza myśl, która mi towarzyszyła: “co ja z tym zrobię”! Ostatecznie uważam, że dobrze się stało, wyszło nieźle. Poduszka była bardzo prosta do uszycia, efekt został osiągnięty właśnie dzięki tkaninom. Dla mnie odcień jest niezwykle istotny, lubię jak mi wszystko pasuje (a co z czym pasuje, to oczywiście mocno indywidualne podejście) i dlatego zaczęłam prosić o pomoc w sklepach, w których robię zakupy. Jeszcze nigdy się nie zawiodłam 🙂 i serdecznie za to dziękuję.
Koty są rewelacyjne 🙂
“Poduszka była bardzo prosta do uszycia” :)))))))))))))))))))))))))))))))))
Małgosiu – życzę Ci samych “prostych” projektów, skoro wychodzą Ci tak zjawiskowo!
Tkaniny w tym projekcie jak sama powiedziałaś – wiodą prym, ale bez umiejętności ich połączenia i wykorzystania do aplikacji – były by tylko ładnymi tkaninami. To Ty wydobyłaś ich prawdziwy urok! Gratuluję wygranej!!!
Oj, serdecznie dziękuję za wszystkie miłe słowa!
Boziulku, dlaczego tak nierówno dzielisz talentami?:)
Jako kociara od wrednej Kizi lubię tego zarozumialca. Tak, tak podusia prościutka, tyle, że ja nie potrafiłabym ręcznie:) (wiadomo dlaczego) naszyć kota z kółek.
I kto to pisze!, mnie na samą myśl o wzięciu do rąk szlifierki (nawet nie jestem pewna, czy tak to narzędzie się nazywa) przechodzą ciarki po plecach. A o wyczarowaniu z kawałków szkła takich cudów, jak Ty tworzysz to wcale nie wspomnę. Ani o innych pięknych pracach! Kilka mam, to wiem o czym piszę 🙂 .
Nawiasem mówiąc, witraże są jak patchwork, tyle, że przytulić się do nich nie da, ale podziwiać z dystansu – O!!! to tak.